Zapalona świeca z wosku pszczelego na drewnianym stole obok kubka, kromki chleba z miodem i bukietu polnych kwiatów

W naturze odnajdziesz spokój - czerwcowy chillout

 Czerwiec. Miesiąc, w którym natura robi pokaz siły, a człowiek w końcu może przestać udawać, że to wszystko go nie obchodzi. Nie ma co się czarować – to najlepszy miesiąc w roku. Dni długie jak kolejka do lekarza, wieczory ciepłe, pachnące, bez potrzeby tłumaczenia się, że już nic się dziś nie zrobi. Bo właśnie o to chodzi. Wszystko rośnie, kwitnie i wreszcie oddycha – w tym Ty. I zamiast kombinować, jak tu jeszcze lepiej wykorzystać ten czas, może po prostu warto się wycofać z wyścigu.

Zapal świecę. Ale nie jakąś tam przypadkową – tylko z wosku pszczelego.

Prawdziwą. Prostą. Bez zbędnego zadęcia.

Jeśli pachnie – to miodem.

Jeśli świeci – to jasno.

Jeśli działa – to nie dlatego, że obiecuje cuda, tylko dlatego, że jest dokładnie taka, jaka powinna być.

Nie udaje. Nie błyszczy. Nie krzyczy.

Po prostu robi swoją robotę – oczyszcza powietrze, uspokaja głowę, przypomina, że nie wszystko trzeba nazwać, żeby to poczuć.

 A Zielone Świątki?

Można się śmiać, ale od wieków ludzie wtedy sprzątali nie tylko domy, ale i myśli.

Zieleń, ogień, trochę ciszy – nie potrzeba wiele, żeby odzyskać grunt pod nogami.

Więc tak – świeca. Parę gałązek.

Może kubek herbaty, może kieliszek wina.

Cisza. I Ty, taka jaka jesteś.

Nie szukajmy sensu.

Nie róbmy z czerwca wielkiej sprawy.

Wystarczy, że będzie prawdziwy.

Back to blog